Próżność – temat wydaje się trudny bo trudno definiowalny. W tym numerze w kilku tekstach podejmujemy się docierać do sedna tego, czym ona jest. A temat jest ważny, może ważniejszy niż często sądzimy. Czy to nie próżność była tym grzechem, który doprowadził do upadku Lucyfera, najdoskonalszego z aniołów? W księdze Ezechiela czytamy o tym: „Twoje serce było wyniosłe z powodu twojej piękności. Zniweczyłeś swoją mądrość skutkiem swojej świetności. Zrzuciłem cię na ziemię; postawiłem cię przed królami, aby się z ciebie naigrawali” (28,7). Ananiasz i Safira (Dzieje 5,1-10) również kierowali się właśnie próżnością – chcieli uchodzić w oczach innych za hojnych darczyńców zboru. Apostoł Piotr jednoznacznie określił ich obłudę jako próbę okłamania Ducha Świętego. A zatem nie mamy do czynienia z jakimś drugo- czy trzeciorzędnym grzechem, jak czasami skłonni jesteśmy myśleć.
PS rozpoczyna jak zwykle felieton pastora, który wskazuje niezawodny test na to, czy nasze działania są zdrowe, czy też powodowane próżnością – to odwołanie się do osoby Jezusa Chrystusa. Tomek zajął się problemem próżności w Kościele – wcale nie jest on jak się okazuje wolny od tego iście diabelskiego grzechu. Ja także pokusiłem się o próbę sformułowania definicji próżności, jednocześnie zwracając uwagę, że jednym z „pól”, na których się ona dobrze czuje, jest nasza cielesność. Piotr znalazł sporo interesujących wypowiedzi A.W. Tozera i Berta Clendenena o próżności. Choć raczej nie namawiamy do oglądania filmów, tworzonych przez nieuznający Boga hollywoodzki przemysł rozrywkowy, tym razem zamieszczamy recenzję filmu „Substancja”, w poruszający sposób pokazującego, do czego może doprowadzić skrajna próżność.
Przyjęło się, że styczeń to czas postanowień noworocznych. Pisze o tym Natalia, zwracając uwagę, że warto dogłębnie sprawdzać jakie motywacje towarzyszą podejmowaniu przez nas nawet bardzo chwalebnych postanowień. Oby dla nas było to też m.in. postanowienie kontrolowania własnej próżności. Zapraszam do lektury.
Jarosław Wierzchołowski, redakcja