Człowiek ma dziwną tendencję do ciągłego poszukiwania doznań, zjawisk, „prawd”, które wprowadzą go w coś nowego, odkryją przed nim nowe możliwości, horyzonty, wzbogacą o nową wiedzę. I generalnie jest to nasza dobra cecha, zapewne bez niej świat stałby w miejscu. To także właśnie dzięki temu „niepokojowi duszy” większość
z nas znalazła Jezusa Chrystusa. Problem zaczyna się jednak wtedy, gdy znalazłszy Go, nie uznajemy, że jest teraz dla nas wszystkim i że Chrystus wystarczy i nadal szukamy czegoś więcej.
Pastor w swoim felietonie zwraca uwagę, że podobnie jak współcześni Jezusowi
w Izraelu, często oczekujemy od Syna Bożego znaków, cudów na żądanie, uzdrowień, spełniania życzeń. Ja w swoim artykule starałem się wymienić najważniejsze pułapki, w jakie wpadają chrześcijanie szukając „czegoś więcej”. Piotr także pisze o podobnych pułapkach, zwracając uwagę, że domeny takie jak czary, wróżby, zachowania charakterystyczne dla wyznawców New Age, niestety także pojawiają się w środowiskach chrześcijańskich.
Pastor w artykule „Czy słuchanie dobrych mówców może szkodzić” zwraca uwagę, że trwanie w zdrowej nauce może uchronić przed błędnymi naukami, tak często noszącymi pozory atrakcyjności.
Zamieszczamy także dwa teksty znanego większości członków naszego zboru Bartosza Sokoła. W artykule „Bóg tkwi w szczegółach” pisze, że zdrowe dociekanie prawd biblijnych i niezadowalanie się chrześcijańskimi frazesami i sloganami jest bardzo ważne i tylko taka postawa może naprawdę przybliżać nas do Boga. W tekście „Bóg, który mieszka głębiej” podkreśla, że zgłębianie wiary jest wręcz obowiązkiem chrześcijanina. Proponujemy również lekturę artykułu D.A. Hortona, który analizuje zjawisko ewangelii sukcesu, które jest przykładem rezultatów niewłaściwych poszukiwań rzekomych głębi.
Zachęcam do lektury, być może okaże się bardzo pomocna we właściwych poszukiwaniach.
Jarosław Wierzchołowski, redakcja