Opis sytuacji po pierwszych dwóch tygodniach remontu
20 maja 2019 roku przystąpiliśmy do planowanego już od dawna kapitalnego remontu dachu Dworu Olszyńskiego, który jest głównym budynkiem założenia dworsko – parkowego Gdańska Olszynka. Pomimo tego, że wciąż nie otrzymaliśmy obiecanej nam przez śp. Prezydenta Pawła Adamowicza dotacji na ten cel, postanowiliśmy nie czekać już dłużej i z wiarą, że Bóg da nam konieczne środki, rozpoczęliśmy pracę.
Od samego początku była nad nami dobrotliwa ręka naszego Boga [Ezd 8,18]. Życzliwy nam pan prezes firmy dysponującej dźwigami, wyposażył nas w odpowiedni żuraw budowlany, a zaprzyjaźniony właściciel firmy budowlanej użyczył rusztowań do obstawienia całego budynku. Tak przygotowani czekaliśmy na możliwość rozpoczęcia całej akcji. W niedzielę 19 maja 2019 padał ulewny deszcz lecz w poniedziałek zrobiło się słonecznie. Mogliśmy zaczynać.
Umówionym od dawna ceślą, który miał pokierować remontem więźby dachowej był nasz współwyznawca z Ustronia, Michał Cieślar. Zetknąłem się z nim około dziesięć lat temu w Solecznikach na Litwie, gdzie razem z kilkoma braćmi ze Śląska budował dach na kaplicy tamtejszego zboru. Już wówczas przyszła mi myśl, że gdy jak Centrum Chrześcijańskie NOWE ŻYCIE staniemy kiedyś w obliczu budowy, właśnie do niego powinienem się zwrócić z prośbą o pomoc. Zimą, wykorzystując wyjazd do Wisły z posługą Słowa Bożego, odszukałem Michała i przedstawiłem mu projekt remontu naszego dachu, planowany na wiosnę 2019 roku i poprosiłem o pomoc. Niezwykłym dla mnie znakiem łaski Bożej było to, że brat Michał od razu zgodził się przyjechać do Gdańska i pomóc nam w tej budowie. Ponieważ do takiego projektu nie wystarczy jeden człowiek, towarzyszący mi w rozmowie z Michałem pastor Tadeusz Chraścina obiecał, że się rozpyta wśród tamtejszych braci i może znajdzie jeszcze kogoś chętnego do pomocy.
Ktoregoś dnia na Przedwiośniu pastor Tadeusz zadzwonił do mnie podekscytowany tym, co przeżył w czasie jego posługi w zborze w Hażlachu. Otóż niespodziewanie podszedł tam do niego tamtejszy cieśla, Piotr Brojacz, i zgłosił gotowość pomocy w remoncie naszego dachu. Skąd wzięła się w jego głowie ta myśl? Otóż sporo wcześniej, przy okazji rodzinnego pobytu w Gdańsku Piotr był w CCNŻ na niedzielnym nabożeństwie. Wychodząc z kaplicy rzucił okiem na stary dach dworu i pomyślał, że kiedyś z pewnością będziemy musieli go remontować. Już wtedy postanowił, że chciałby w tych pracach wziąć udział. Gdy potem przeczytał w Internecie, że rzeczywiście przystępujemy do tego dzieła, trochę krępował się zadzwonić, bo nie chciał się nam narzucać ze swoją pomocą. Gdy jednak pastor Tadeusz u nich w zborze napomknął o potrzebie pomocy w Gdańsku, Piotr natychmiast się zgłosił, bo jego serce było już na to wcześniej przygotowane.
Tak więc mieliśmy już dwóch doświadczonych cieśli, ale co trzech, to nie dwóch! Michał wspomniał mi w pierwszej rozmowie, że byłoby wspaniale, gdyby w tej akcji zechciał towarzyszyć mu jego rodzony brat, Stanisław Cieślar z Gorzowa Wielkopolskiego, z którym razem zbudowali już niejeden dach. Stanisław jest bardzo bliski mojemu sercu z tego powodu, że prowadzi zbór zielonoświątkowy w Gorzowie, który dane mi było w 1987 roku założyć i przez pierwsze pięć lat prowadzić. Ponieważ jednak Stanisław jest nie tylko pastorem gorzowskiego zboru ale również prezbiterem okręgowym, jakoś trudno przychodziła mi myśl, że mógłby dołączyć do nas w tej fizycznej pracy. Nieśmiało zagadnąłem go jednak w tej sprawie. I co? I pastor Stanisław przyjechał! Pomimo awarii kotła gazowego i wielu obowiązków, ku naszej radości w poniedziałek 20 maja 2019 roku zajechał na Olszynkę gotowy do pracy.
Bóg jest dobry. Trzech wspaniałych braci – cieśli stanęło oko w oko ze zniszczoną więźbą naszego dworu. Wieczorami wczytując się w projekt, krokiew po krokwi, jętka po jętce, lukarna po lukarni – po drodze mierząc się z problemem wzmocnienia belek stropowych – tworzyli nową konstrukcję dachu. Piotr i Stanisław musieli opuścić nas po sześciu dniach pracy. Na placu boju pozostał Michał, który przez sześć kolejnych dni prowadził nas w dalszych pracach remontowych. Po dwunastu dniach więźba była już odeskowana i cały dach pokryty specjalną membraną, która skutecznie chroni budynek przez zalaniem. Teraz nadszedł czas na szereg prac niezbędnych do wykonania przed położeniem dachówki, a które możemy prowadzić nawet podczas deszczu. Żaden z przyjezdnych fachowców nie wziął za swą pracę ani złotówki. Chcieli i stali się dla naszego zboru prawdziwym błogoslawieństwem.
Ogromną pracę – i to w tempie rzadko stosowanym – wykonali nasi miejscowi bracia. O nich napiszę w następnym raporcie. Tymczasem pragnę oddać chwałę Bogu za pomyślność w realizacji pierwszego etapu naszego projektu. Pragnę też podziękować wszystkim, którzy wspierają nas swoimi ofiarami. Dzięki Wam ani na chwilę nie zatrzymaliśmy się z powodu braków finansowych. (mb)