Najnowsze rozważanie niedzielne w wersji pisemnej
Każdy z nas na coś czeka. Różnej rangi są cele naszych oczekiwań, lecz bywa, że nawet w drobnych sprawach towarzyszą nam w tym silne emocje i rozterki. Wbrew pozorom czekanie proste nie jest. Dlatego dzisiaj właśnie o czekaniu porozmawiamy, a ściślej o tym, ażeby czekania nie zaprzestawać!
Za kanwę naszego rozważania niech posłuży nam sytuacja w Judei z przełomu VII i VI wieku przed Chrystusem, tuż przed najazdem i deportacją wielu jej obywateli do Babilonu. Dla ludzi bogobojnych były to czasy wielkiego dyskomfortu z powodu grzechów Judy i zerwanej więzi z Bogiem. Rządy sprawowali wówczas niesprawiedliwi i bezbożni królowie, co nieuchronnie prowadziło do moralnego upadku całego narodu.
Jednym z proroków Bożych, któremu przyszło się zmierzyć z tą sytuacją był prorok Habakuk. Ten sługa Boży wielce tęsknił za naprawieniem relacji z Bogiem. Największą wartością dla człowieka wierzącego jest przecież pokój z Bogiem! Wyczekujący na dobrą zmianę Habakuk miał świadomość, że pojednanie z Bogiem nie nastąpi bezboleśnie. Grzechy same przecież nie odchodzą. Dobrze znane w Judzie Prawo Boże mówiło, że karą za grzech jest śmierć! Ażeby cieszyć się z oczyszczenia i pojednania z Bogiem, trzeba było ponieść konsekwencje nieposłuszeństwa wobec Niego. Dlaczego?
Rozwińmy ten temat. Otóż Bóg nie jest obojętny. Wszelki przejaw bezbożności i niesprawiedliwości ludzi, którzy nieprawością tłumią prawdę, spotyka się z gniewem nieba [Rz 1,18]. Gniew Boży z powodu grzechu Judy musiał znaleźć ujście w celu naprawienia relacji. We wzburzeniu kroczysz po ziemi, w gniewie depczesz narody. Wyruszyłeś dla zbawienia Twojego ludu, dla zbawienia swojego pomazańca, zmiażdżyłeś szczyt domu bezbożnego, obnażyłeś fundament aż do skały [Hb 3,12-13]. Narzędziem sądu mieli być najeźdźcy – Chaldejczycy – co zapowiadało straszny czas, szereg przykrości i nieszczęść [zob. 2Krl 24 i 25]. Jednakże spoza tego nieszczęścia już przebłyskiwała Habakukowi radość z naprawionych relacji z Bogiem.
Dla osiągnięcia tego celu warto było nie tylko nie unikać sądu Bożego, ale nawet go z utęsknieniem wyczekiwać. Prorok Habakuk dobrze to wiedział i rozumiał. PANIE, usłyszałem Twą wieść! Przeraziło mnie, o PANIE, Twoje dzieło! Wzbudź je z biegiem lat, z biegiem czasu spraw jego poznanie, a we wzburzeniu pamiętaj o miłosierdziu! [Hb 3,2]. Ponieważ to wyczekiwanie wiązało się z atmosferą napięcia w narodzie i zrozumiałym prawdopodobieństwem sporej huśtawki nastrojów, Bóg skierował pod adresem proroka następujący apel: Zapisz to widzenie wyraźnie na tablicach, tak by ten, kto czyta, mógł to czynić bez trudu. Gdyż widzenie wciąż czeka na czas oznaczony, lecz wypełni się przy końcu – nie zawiedzie. Choćby się spóźniało, nie przestawaj czekać, gdyż spełni się na pewno i niezwłocznie [Hab. 2,2-3]. Bóg zapewnił, że czekający na moralne uzdrowienie Judy ludzie, jak najbardziej mają na co czekać i na pewno doczekają się radosnych dni. Chodziło o to, ażeby w tym czekaniu wytrwali.
Prorok Boży tak bardzo nastawił się na zbawienne skutki zbliżającego się sądu Bożego, że jego serce wypełniła radość w Panu. Pomimo szeregu nieuchronnych przykrości cieszył się nadchodzącym oczyszczeniem i naprawieniem relacji z Bogiem. Choćby nie zakwitły figowce, winorośl straciła swój plon, zabrakło na drzewach oliwek i nadziei na chleb z plonów pól; choć w zagrodach wybito by owce, obory opustoszałyby z krów, ja jednak będę radował się w PANU, cieszył Bogiem mojego zbawienia [Hb 3,17-18]. Zbliżający się sąd Boży oznaczał dla Habakuka wejście na duchowe wyżyny.
Czasem słyszymy, że ktoś na coś czekał i się nie doczekał. Na przykład, nie żyjąca od października 2014 roku gdyńska aktorka Anna Przybylska mówiła tuż przed śmiercią: – Chciałabym jeszcze trochę pożyć, chciałabym doczekać się wiosny. Czekała na wiosnę, lecz się jej nie doczekała. To oczywista i wielka przykrość, lecz całkowicie niezależna od osoby czekającej. Nie o takim czekaniu tu mowa.
Rozmawiamy teraz o sytuacji, gdy słusznie na coś czekaliśmy, lecz w pewnym momencie się zniecierpliwiliśmy i odstąpiliśmy od dalszego czekania. Ach, gdybyśmy wytrzymali jeszcze troszkę i nie zaprzestali czekać, to byśmy się doczekali. Czekałem kiedyś na autobus. Minęła rozkładowa godzina przyjazdu, a on nie nadjeżdżał. Czekałem, czekałem, aż w końcu nie wytrzymałem i odszedłem z przystanku, by przy wylocie z miasteczka łapać tzw. „okazję”. Po przejściu kilkuset metrów zobaczyłem, jak upragniony autobus zatrzymuje się na przystanku, lecz mnie już tam nie było… Do dzisiaj pamiętam przykrość żalu mieszającego się ze złością na samego siebie, który wówczas ścisnął mi serce.
Pomyślmy o odczuwanym przez grzesznika ciężarze z powodu grzechu i życia z dala od Boga. Zazwyczaj towarzyszy temu niepokój, smutek, rozdrażnienie, jakieś próby zagłuszenia sumienia albo pogłębiająca się obojętność i depresja. Świadczy to o potrzebie pojednania się grzesznika z Bogiem. Lecz z kary za grzech nie można się ot tak, po prostu wywinąć; otrzepać ręce i jakby nigdy nic zacząć sobie nowe życie. Ktoś zawsze musi wypić kielich gniewu Bożego z powodu popełnionego grzechu.
Na szczęście dla każdego grzesznika jest nam zwiastowana dobra nowina o Jezusie Chrystusie. Głosi ona, że Syn Boży przyszedł na świat w ludzkim ciele i wziął na siebie Boży gniew z powodu popełnionych przez nas grzechów. Bóg bowiem tak bardzo ukochał świat, że dał swego Jedynego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Bóg nie posłał swego Syna na świat, aby wydał On na świat wyrok, lecz aby świat został przez Niego zbawiony [J 3,16-17].
Ale uwaga! Przez sam fakt śmierci Jezusa na krzyżu automatycznie nie następuje dla każdego człowieka pojednanie z Bogiem, zbawienie od grzechu i nie przychodzi radość zbawienia. Grzesznik, jeśli chce pokoju z Bogiem, musi osobiście uwierzyć w Jezusa Chrystusa. Jak to odbywa się w praktyce? Otóż gdy człowiek zostanie nawiedzony przez Ducha Świętego, gdy usłyszy ewangelię i ją przyjmie, wówczas zaczyna się w nim wspaniały proces zbawienia. Rodzi się wiara w Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego. Następuje nowe narodzenie z wody i z Ducha. Grzesznik zostaje zbawiony od mocy grzechu i praktycznie odwraca sie od niego. Otrzymuje nowy system wartości i zaczyna o wszystkim myśleć w nowy sposób. Efektem tej wielkiej zmiany jest radość zbawienia! Radość w Panu i pokój z Bogiem! Usprawiedliwieni zatem na podstawie wiary, mamy pokój z Bogiem. Stało się to dzięki naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi. Przez Niego uzyskaliśmy dostęp, za sprawą wiary, do tej łaski, w której niewzruszenie stoimy i chlubimy się nadzieją chwały Boga [Rz 5,1-2].
Ale, ale! Jest to długotrwały proces. Wszystko odbywa się w Bożym czasie i wymaga od nas cierpliwości w czekaniu. Zewlekanie z siebie starego człowieka, którego gubią zwodnicze żądze, jest bolesne i potrafi trwać wiele lat. Uświęcenie, bez którego nikt nie ujrzy Pana, nie następuje w jeden sezon, zwłaszcza, gdy uwikłaliśmy się w szereg złych nawyków, nałogów i grzesznych przyzwyczajeń, które nie chcą dać za wygraną. To wszystko trwa.., musi trwać, aby wraz z rozwojem duchowym, zgodnie z Bożym planem zbawienia, serce chrześcijanina przepełnił trwały pokój Boży i radość w Panu.
Niektórzy nie mają ochoty czekać. Wielu współczesnych chrześcijan próbuje bez jakiegokolwiek czekania mieć wszystko w pełni i od razu! Chcą mieć od razu pełnię zbawienia od grzechu. Gdy jej nie mają – to wymyślają sobie naukę, która pozwala im akceptować szereg grzechów, jako nic nie znaczących dla ich zbawienia. Chcą mieć od razu odpowiedź na modlitwę. Ponieważ Bóg nie zawsze od razu odpowiada -wmawiają sobie, że im już odpowiedział. Chcą być od razu dojrzałymi w wierze, a skoro tak nie jest – to udają dorosłych. Chcą mieć od razu pełnię radości w Panu, a jeśli tak nie jest – to przynajmniej tak sobie w niedzielę śpiewają.
W poczuciu takiego rozmijania się z rzeczywistością łatwo też – niestety – o zniecierpliwienie i rezygnację. Znam sporo takich osób, które nie chciały czekać i odeszły z drogi wiary stwierdzając, że „to nie działa”, albo że „najwidoczniej to nie jest dla mnie”. Wielka szkoda, że niektórzy z nas nie wytrzymują próby czasu i nie chcą zaczekać na obiecane w Biblii rezultaty wiary. Tym większa szkoda i przykrość, bo często spełnienie jest już bardzo blisko.
Stąd dzisiejsze wezwanie Słowa Bożego, by nie przestawać czekać! Zadawanie śmierci temu, co w członkach ziemskie – mam na myśli rozwiązłość, nieczystość, zmysłowość, złe pragnienia i zachłanność równoznaczną z bałwochwalstwem [Kol 3,5] w swoim czasie z pewnością zaowocuje pełną wolnością od tych grzechów. Nie należy rezygnować, ani tym bardziej wmawiać sobie, że tę wolność już mamy, skoro jeszcze jej w naszym życiu nie widać. Dobrze jest czekać w milczeniu na ratunek PANA [Tr 3,26]. Ukształtowanie Chrystusa Jezusa w nas – to najważniejszy cel, na który – chociaż będzie boleć – z radością czekamy!
Wezwanie, by nie przestawać czekać, jak najbardziej należy stosować także do innych, nawet i przyziemnych sytuacji i spraw. Mam tu na uwadze, na przykład, zakochanie z wzajemnością i założenie rodziny. Jeśli modlisz się o to i czekasz na błogosławieństwo Boże w tej sferze, to nie zniechęcaj się upływem czasu. Nie zmieniaj poglądów, nie wyrzekaj się swych pragnień tylko dlatego, że tak długo już czekasz. Nie wybierając – broń Boże – drogi na skróty, nie przestawaj czekać na swą wielką miłość.
Aktywnie wyczekuj też nawrócenia twoich bliskich. Nie zniechęcaj się ich aktualnym brakiem zainteresowania wstąpieniem w ślady Jezusa. Nie przestawaj modlić się o nich i mówić im o Jezusie. Także nadal pielęgnuj w sobie marzenia o udziale w pracy dla Pana. Bóg ma dla ciebie wiele zadań na rzecz Królestwa Bożego. Ważne, żebyś nie powoływał się do nich sam, lecz czekał na Boże powołanie. Pracuj nad osobistym rozwojem, przygotowuj się do służby, módl się i nie przestawaj wyglądać chwili, gdy On cię wezwie i wskaże zadanie do wykonania. Na początku może wydawać ci się ono mało znaczące, lecz jeśli okażesz się wierny w małym, Bóg zacznie powierzać ci rzeczy większe.
Tytułowe wezwanie niezwykle ważne jest również przy chrzcie w Duchu Świętym i korzystaniu z darów duchowych. Bywa, że ktoś pragnący napełnienia Duchem Świętym, gdy modlitwa nie przynosi pożądanego skutku, po jakimś czasie wymięka i przestaje zabiegać o dar Ducha Świętego. Nic bardziej błędnego. Nie oddalajcie się z Jerozolimy, ale oczekujcie obietnicy Ojca, o której słyszeliście ode Mnie [Dz 1,4] – powiedział Pan swoim uczniom i oni posłusznie czekali. I ty, gdy się modlisz o napełnienie Duchem Świętym, nie przestawaj czekać! Bądźcie wytrwali w modlitwie [Kol 4,2].
Ludzie miewają różne cele oczekiwań; realne i nierealne, zgodne z wolą Bożą, ale też samolubne i grzeszne. Należy to rozróżnić i prawidłowo ocenić charakter swoich oczekiwań. Jeżeli Biblia jasno stwierdza, że poza Jezusem nie ma w nikim innym zbawienia, gdyż nie dano nam ludziom żadnego innego imienia pod niebem, w którym moglibyśmy być zbawieni [Dz 4,12], to beznadziejne byłoby oczekiwanie zbawienia w jakiś inny sposób. Lepiej czym prędzej zaprzestać czekania na to, co jest niezgodne z wolą Bożą. Gdy bowiem przeciwnik Boży zauważy, że mocno na coś takiego się nastawiliśmy, podejdzie nas chytrze i podstawi nam jakąś „fałszywkę”, abyśmy na domiar złego myśleli, że otrzymaliśmy Bożą odpowiedź na nasze modlitwy.
W niektórych z kolei sprawach trzeba wziąć się w garść, a nie czekać, że – na przykład – rektor przyniesie ci do domu dyplom ukończenia studiów. Trzeba po prostu zabrać się za naukę i chodzić na uczelnię. Nie ma co czekać też, że będziesz się rozwijać godzinami przesiadując przed telewizorem, albo że jesienią będziesz miał co zbierać, gdy nic nie siejesz wiosną. Czekanie w takich przypadkach na nic nam się nie przyda.
Gdy jednak zacząłeś czekać na Pana – i wiesz, że tak trzeba – to w imię Boże wołam: Nie przestawaj czekać! Czekanie na Boga w życiu chrześcijanina nie jest żadnym lenistwem, założeniem rąk ani bezradnością. Czekanie na Boga nie jest unikaniem wysiłku. Jest prostolinijnym, dobitnym wyrażeniem zaufania do naszego Zbawiciela i Pana, że On interesuje się naszym losem i w stosownym czasie przyjdzie nam w sukurs. Czekanie na Boga oznacza, że chcemy działać tylko na Boży głos. Jest utrzymywaniem się w gotowości do wykonania każdego nowego polecenia, gdy tylko Bóg je nam wyda. Czekanie na Boga jest zdolnością, by nie robić niczego, zanim nie usłyszy się Jego polecenia.
Jeśli wierzysz w Jezusa Chrystusa – to wszystko w Twoim życiu ma swój czas. Tak rozumiał to Dawid, bo śpiewał przed Panem: Wyznaczasz mi marszrutę i spoczynek [Ps 139,3]. Bogu podobają się ludzie, którzy na Niego czekają. Nie przestawaj więc czekać!